Medytacje live na FB
Zapraszamy w każdy czwartek o godzinie 21:00 na medytację live nadawaną na Facebook. Medytację prowadzi Paweł Trzciński - Rebirther Rejestrowany.
Całość transmisji trwa zwykle ok. 30-40 minut, z czego medytacja prowadzona on-line zajmuje ok. 20 minut.
W medytacji najlepiej uczestniczyć mając założone słuchawki.
Zachęcamy do dzielenia się swoimi odczuciami z medytacji - najlepiej w komentarzach na FB, oznaczając je hashtagiem #ohoddechlive
Nagrania archiwalne z FB live (należy przewinąć pierwsze 5 minut "obrazu kontrolnego"):
Relacje uczestników dotychczasowych spotkań on-line
W moich barkach zakorzeniła się wraz z oddechem lub może z jego wsparciem radość, którą czuję, gdy dostaję bezwarunkowo, gdy jestem obdarowana i nic w zamian nie muszę. Przestrzeń moich ramion poszerzyła się i rozmiękczyła. Nasiąkam jeszcze tą radością. Jest kilka minut po medytacji a ja czuję tę radość w łopatkach, barkach. 💞 dziękuję Pawle, dziękuję Dorotko 💞
Magda Nina
Dziękuję Pawle za dzisiejszej sesję. W początkowej fazie oddychania uzyskałem połączenie z tęczowym światłem następnie w powolnym oddychaniu przestałem czuć ciało fizyczne, zostałem jedynie świadomością unosiłem się wyżej i wyżej w towarzystwie srebrnego światła i odczuwałem wszechogarniającą miłość.
Sebastian
Piękne spotkanie. Odsłuchałam i podążyłam teraz, we wtorek rano. Pawle masz piękny, ciepły, głęboki, otulający głos. Samo słuchanie jak mówisz jest kojące. A medytacja piękna. Popłynęłam głęboko w siebie i daleko w czasie w przeszłość. Spotkałam siebie. Cudne spotkanie. Mokre od łez w czasie deszczu. Dziękuję
Magda
Wdzięczność 🤲 mnie ciało fizyczne coś nie chciało z początku wpuścić, rozładowanie troszkę trwało a potem odpłynęłam gdzieś w dalekie rejony błogości. Dziękuję.
Magdalena
Chciałam się podzielić refleksją po medytacji. Tak we mnie siedzi od poniedziałku. Zanim jeszcze "mieliśmy 6 minutowy czas dla siebie" , miałam takie uczucie jakby mnie ktoś bardzo mocno głaskał po głowie, aż kilka razy sprawdzałam, żadnych ludzi nie było, odciśniętej poduszki też nie, uciśniętej skóry głowy też nie. I to tylko po lewej połowie.
A potem się rodziłam, pływałam w wodach płodowych pełnych krwi, widziałam inne dzieci - ich miniaturki - pływające obok mnie, miałam poczucie, że to moje nieurodzone rodzeństwo. Czułam złość na to, że oni się nie urodzili. I smutek i niechęć do mojego urodzenia, bo wiedziałam, że nikt na mnie nie czeka ...
Ale nie miałam wyjścia i się urodziłam. Świat był zimny, szary i smutny. Po jakimś czasie pojawiła się moja babcia i anioł stróż - widziałam już go wcześniej podczas medytacji. I wtedy pojawił się zielony świat jak z pierwszej medytacji z deszczem. Połoniny bieszczadzkie, a ja na pomoście w ciepłej ulewie.
To co we mnie jest do dziś to poczucie głaskania i smutek, że nikt na mnie nie czeka. Ale z drugiej strony cieszę się, że aż tak daleko się cofnęłam i mogłam to przeżyć do końca.
Dorota
Dziękuję Ci z serca Pawle za ten piękny czas i za Twój kojący głos, który utulił mnie w miękkim relaksie. Jestem dziś świeżo po tygodniowych intensywnych warsztatach pracy z ciałem, emocjami, przepływem energii we mnie i ta dzisiejsza wieczorna medytacja pięknie domknęła moją podróż.
Przyszły wspomnienia sprzed kilku lat, dziś przywołujące dużo emocji - mozaiki żalu, odrzucenia, niezrozumienia i mojej w tym dziecięco-naiwnej bezradności na to, że od osób którym ufam, mogę doświadczyć niesprawiedliwego osądu. Jednocześnie pojawiło się poczucie wdzięczności i do siebie za jakieś wewnętrzne zrozumienie, uznanie, dojrzałość do przyjęcia trudnych sytuacji jako lekcji. Było też wspomnienie dotyczące mojej mamy i momentu jej odrzucenia mnie we wczesnym dzieciństwie. I ono przyszło, gdy poprosiłeś o przywołanie osoby, dla której czuję wdzięczność w sercu. Zdumiał mnie i ucieszył ten obraz w tym momencie 💚
Dziękuję za tę piękną Podróż.
Wdech i wydech.
Z miłością
Iwo